Nowo przeprowadzone badania wykazują, że woda deszczowa zawiera niebezpieczne stężenia „wiecznych chemikaliów”, które mają potencjał negatywnie wpływać na rozwój, reprodukcję, funkcjonowanie tarczycy oraz układ odpornościowy. Badacze z Uniwersytetu Sztokholmskiego zaobserwowali występowanie PFAS (substancji perfluoroalkilowych i polifluoroalkilowych) w deszczówce na praktycznie całym globie, włączając Antarktydę.
PFAS to szeroka grupa syntetycznych chemikaliów, które nie są pochodzenia naturalnego. Nazywane są „wiecznymi chemikaliami” ze względu na ich niezniszczalność w środowisku naturalnym. Dzięki swoim właściwościom antyadhezyjnym, można je znaleźć w wielu produktach używanych na co dzień, takich jak opakowania żywności, elektronika, produkty kosmetyczne, lepiki, papier, farby czy naczynia kuchenne.
Według badań National Institutes of Health, te „wieczne chemikalia” są tak odporne na rozkład, że niemożliwe jest oszacowanie ich okresu półtrwania. Badania wykazały, że aż 97% badanych Amerykanów ma w swojej krwi wykrywalne stężenia PFAS. Zdaniem ekspertów, najbardziej powszechnym źródłem ekspozycji na PFAS jest woda pitna.
Jednakże, teraz naukowcy z Uniwersytetu Sztokholmskiego odkryli obecność tych substancji w deszczówce na większości obszarów Ziemi – również na Antarktydzie. Bezpieczne poziomy tych chemikaliów zostały drastycznie obniżone w ciągu ostatnich dwudziestu lat, ze względu na nowo odkryte informacje dotyczące ich toksyczności.
„W ciągu ostatnich dwudziestu lat obserwujemy zdumiewający spadek wartości granicznych dla PFAS w wodzie pitnej” – mówi Ian Cousins, główny autor badania i profesor na Wydziale Nauk o Środowisku Uniwersytetu Sztokholmskiego. W przypadku jednej z dobrze znanych substancji, kwasu perfluorooktanowego (PFOA), uznawanego za rakotwórczy, wartości graniczne w Stanach Zjednoczonych spadły aż 37,5 miliona razy.
Te „wieczne chemikalia” mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia, zwłaszcza w kontekście potencjalnych problemów z płodnością, większym ryzykiem zachorowania na raka oraz opóźnionym rozwojem u dzieci. Chociaż zazwyczaj nie pijemy bezpośrednio wody deszczowej, to ona zasila źródła wodne, z których korzystamy na całym świecie. Dlatego też naukowcy z Uniwersytetu Sztokholmskiego podkreślają konieczność szybkiego ograniczenia stosowania tych substancji. Kluczowym problemem związanym z tymi chemikaliami jest ich trwałość, a nie bezpośrednia toksyczność. Mimo że niektóre szkodliwe PFAS zostały wycofane przez producentów dwadzieścia lat temu, nadal obecne są w wodzie, powietrzu i glebie.
Wyniki badania zostały opublikowane tydzień temu w czasopiśmie „Environmental Science and Technology”.